Nowy rok to doskonała okazja, aby zasiąść razem jako rodzina i zastanowić się nad tym, co chcielibyście osiągnąć w nadchodzących miesiącach. Noworoczne postanowienia nie muszą być jedynie indywidualnymi celebrowanymi przez dorosłych. Mogą być również inspirującym narzędziem do wspólnego rozwoju i tworzenia pozytywnych zmian w życiu rodzinnym. Oto kilka wskazówek, jak razem planować przyszły rok.
Czy wiesz w czym podajesz jedzenie swojemu dziecku?
Każda mama dba o zdrowie swojej pociechy jak to tylko możliwe. Podajemy swoim dzieciaczkom świeże owoce i warzywa z ekologicznych gospodarstw, chude mięso prosto od hodowcy. Ustalamy zbilansowane diety zapewniające dziecku zdrowy rozwój. Przygotowujemy posiłki w atrakcyjnej formie, aby zachęcić małych niejadków do pochłonięcia całej zawartości talerza. Nawet zastawa stołowa jest przygotowana zgodnie z gustem małych domowników. W sklepach jest szeroka oferta talerzy, kubeczków i sztućców we wszelkich możliwych wzorach, kolorach, kształtach, z podobiznami ulubionych postaci z bajek, zwierzątkami i bajecznymi zdobieniami. Można kupić naczynia wykonane z nietłukącego się tworzywa zapewniającego bezpieczeństwo dziecka podczas pierwszych samodzielnych posiłków.
Uczmy dziecko mądrze korzystać z komputera
Kiedy ja chodziłam do szkoły podstawowej i w domu pojawił się pierwszy komputer, który jeszcze nie miał dostępu do Internetu kojarzył mi się głównie z pracą. Mi jako dziecku służył głownie do pisania swoich wypracowań, które mogłam zanieść do szkoły w formie drukowanej, jako jedna z pierwszych w klasie. Czasem rodzice pozwalali na układanie pasjansa lub zagranie w jedną z dwóch nieciekawych gier, które posiadaliśmy (jedna to były skoki narciarskie, drugiej nawet nie pamiętam). Mnie te gry wcale nie kusiły, bo były zwyczajnie nudne. Dzięki temu wyrobiłam w sobie przeświadczenie, że komputer służy przede wszystkim do pracy i z takim nastawieniem do niego podchodzę do dziś.
Zapachy mojego dzieciństwa
Otwieram misternie zapakowane pudełko i dzięki jego zawartości przenoszę się do najpiękniejszego okresu w moim życiu, jaki było dzieciństwo. Ze łzami w oczach wspominam czasy, kiedy jako mały bąk biegałam po podwórku od rana do wieczora pomagając w codziennych obowiązkach bawiąc się z rówieśnikami. Zabawa wychodziła nam najlepiej, budowaliśmy forty do zabawy w wojnę, domy w których gotowaliśmy zupę z trawy, piasku i liści, całymi dniami jeździliśmy na rowerach, ganialiśmy za piłką i bawiliśmy się w berka lub chowanego.
Kiedy w wiosenne i letnie poranki wychodzę z domu i czuję zapach rosy zalegającej jeszcze w trawie mam ochotę zdjąć buty i pobiegać po trawniku, tak jak robiła to kiedyś. Znajome aromaty, często powodują, że moje serce rośnie na wspomnienie minionych już, beztroskich chwil. To banalne, szare pudełko, do którego właśnie zajrzałam skrywało cała gamę zapachów mojego dzieciństwa i najzwyczajniej w świecie odpłynęłam.
Mamusiu daj cukiereczka
Ile razy słyszysz to zdanie od swojego dziecka? Ja w zależności od dni, ale z reguły nawet kilka razy dziennie. Czasem pozwalam maluchowi na słodką chwilę zapomnienia, jednak z reguły jestem zmuszona odmawiać mu cukiereczków i ciasteczek. Staram się zaspokajać jego pragnienie zdrowymi zamiennikami, takimi jak świeże i suszone owoce, orzechy, jogurty, powidła i kompoty domowej roboty, ciastka z płatków owsianych i rodzynek, jednak nie zawsze udaje się przekonać małego smakosza do czegoś, na co wcale nie ma ochoty.
Jak wybrać się z dzieckiem na wycieczkę bez stresu?
Nie wiem jak Wy, ale ja już poczułam wiosnę. Pierwsze cieplejsze dni i kilka promieni słońca spowodowały, że endorfiny obudziły się z zimowego snu. Aż chce się wstawać o świcie i aktywnie spędzać czas. Dla naszej rodzinki, która wręcz nie znosi podróżować zimą i na ten czas zaszywa się w domowych pieleszach powrót wiosny to długo wyczekiwany początek sezonu wycieczkowego. Ustalmy jednak na początku, że nie mam tu na myśli beztroskich, spontanicznych wyjazdu bezdzietnej pary lub grupki znajomych, które przebiegają w atmosferze ogólnego chilloutu.
Chore dziecko w przedszkolu
Kiedy wysyłałam swojego szkraba do przedszkola liczyłam się z częstymi chorobami malca. Nie sądziłam, że będzie to średnio co dwa tygodnie. Ilość dzieci w przeliczeniu na metr kwadratowy sprawia, że siłom rzeczy po przedszkolnych salach hula tyle zarazków, że nie ma innej opcji jak tylko chorować. Nie ma innej możliwości, tym bardziej jeśli zdarzają się rodzice, którzy puszczają do przedszkola ewidentnie chore dziecko.
Pierwszy występ nieśmiałego przedszkolaka
Moje dziecko już prawie trzy tygodnie jest uziemione w domu z powodu choroby. Mały strasznie rozpacza, ponieważ już zdążył się zaaklimatyzować i znaleźć przyjaciół. Teraz strasznie tęskni za nimi i za różnorodnością zajęć jakie zapewnia im wychowawczyni. Jeszcze dwa miesiące temu tego nie dostrzegałam, ale teraz widzę to wyraźnie. Dziecko potrzebuje coraz to nowych wyzwań, które pozwolą mu na rozwój i zdobywanie nowych doświadczeń. Przedszkole niebywale sprzyja rozwojowi. Samo przebywanie z rówieśnikami pozwala na szybkie usamodzielnienie się. Jako mama zajmująca się domem i mniejszym dzieckiem nie jestem w stanie poświęcić na zabawy i zajęcia rozwojowe tyle czasu, ile tego chciałoby moje dziecko. Ciągle słyszę, że się nudzi, a jak już znajdę mu jakieś zajęcie jak rysowanie lub wyklejanie nie chce robić tego sam. W przedszkolu wychowawczyni nieustannie czuwa nad tym co robią dzieci, proponuje im ciekawe zajęcia plastyczne i zachęca do samodzielnej pracy. Dzieci przybywając w grupie rówieśników uczą się funkcjonowania w grupie.
Ząbkowanie – nie takie straszne jak je malują
Będąc jeszcze w pierwszej ciąży nasłuchałam się wielu historii dotyczących wychowania dzieci i problemów jakie mogę napotkać na swojej rodzicielskiej drodze. Ząbkowanie zawsze budziło wiele emocji u już doświadczonych matek. Nasłuchałam się o wielu nieprzespanych nocach, wiecznie marudzących i śliniących się dzieciach, dziesiątkach pomysłów na ukojenie bólu ząbkującego malucha. Doszłam do wniosku, że ząbkowanie to nie lada wyzwanie przed świeżo upieczoną matką. Jak zwykle postanowiłam metodycznie podejść do tematu i zawczasu przygotować się tak dobrze jak to tylko możliwe.
Ile możesz poświęcić dla dziecka?
Wczorajszego wieczoru mój Mężu postanowił obejrzeć jakiś film. Powiedział, że coś mi pokarze i włączył odtwarzacz. Siedziałam wtedy przy komputerze zajęta swoimi sprawami i co jakiś czas tylko zerkałam w stronę telewizora. Kiedy zobaczyłam twarz Paula Walkera pomyślałam: o matko! Znów kolejny film pokroju „szybcy i wściekli”. Jakoś nie miała ochoty na film pełny pościgów i strzelanin. Odwróciłam się całkowicie ignorując film, jednak Mężu powiedział, że to coś w moim stylu. OK. Postanowiłam poświęcić całe pięć minut, żeby sprawdzić czy ma rację. Po pięciu minutach całkowicie się zatraciłam, ponieważ tematyka filmu było całkowicie w moim guście.