Kiedy byłam dzieckiem święta zawsze stały dla mnie pod znakiem oczekiwania na upragnione prezenty. Tak było i jest w przypadku chyba każdego dziecka, jednak zmieniający się styl życia i zamożność zmienia również podejście do tematu prezentów. Kiedy dla mnie jako dziecka najwspanialszym prezentem pod słońcem była najzwyklejsza lalka, która potrafiła mrugać oczami, to teraz taki prezent u większości dziewczynek może się spotkać z rozczarowaniem, bo przecież na półce stoi co najmniej tuzin lalek, które śpiewają, tańczą, świecą i mają zestaw dwudziestu sukienek na przebranie.
Trudna sztuka kupowania prezentów najbliższym
Nadchodzi świąteczny czas, a z nim poza wszechobecną radością ogromne dylematy dotyczące wyboru prezentów dla najbliższych. O ile jeszcze ćwierć wieku temu, gdy na sklepowych pułkach nic nie było, cieszyło dosłownie wszystko co udało się zdobyć. Para nowych, bawełnianych skarpet czy też rajstopy stanowiły wręcz rarytas. O tyle w czasach, gdy pułki sklepowe uginają się od nadmiaru asortymentu, a co krok jest co najmniej kilka sklepów zaopatrzonych w przeróżne różności wybór tylko z pozoru może wydawać się łatwy. A dlaczego? Dlatego, że wszyscy mają wszystko lub prawie wszystko. Bogacenie się naszego społeczeństwa i zmiany ustrojowe, które doprowadziły do tak szerokiego dostępu do nowych dóbr spowodowały, że nasze domy wypełniły się wszystkim, co tylko może nam być potrzebne w codziennym życiu. I jak tu teraz kupić ukochanej kobiecie rajstopy, kiedy w jej garderobie można znaleźć co najmniej kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt par. skarpety lub kapcie też już nie cieszą naszych panów, bo przecież to jest asortyment, który można dostać w każdym markecie.