Święta, jak to zawsze bywa przy tego rodzaju okazjach są dla wielu, jeśli nie dla wszystkich pretekstem do popuszczenia sobie cugli. Suto zastawiony stół zachęca do kosztowania wszystkich potraw po kolei. Często dochodzimy do kresu swojej wytrzymałości i czujemy, że z przejedzenia pękniemy. W takiej sytuacji zazwyczaj okazuje się, że uda się zmieścić ostatni, ale to ostatni kawałek serniczka lub innego pysznego ciasta.
W takich klimatach upływają nam całe święta, a kiedy już miną mamy ogromny problem, żeby zmusić nasze ociężałe ciało do powrotu do normalnego, zwykle szybkiego rytmu pracy. Pół biedy jeśli nasz układ trawienny przeżywa chwilowy kryzys i przez kilka dni odczuwamy jedynie dyskomfort. Problem pojawia się, gdy po świętach wskazówka wagi łazienkowej nieubłaganie przechyla się w zakazanym kierunku dodatkowych dwóch lub trzech kilogramów.