Decyzja zapadła. Wracam do szycia. I tu pojawia się ogromny mętlik w głowie. Od czegoś trzeba zacząć. Najrozsądniej będzie chyba zacząć od skompletowania niezbędnych narzędzi. Swoje pierwsze kroki w szyciu stawiałam na starej maszynie dziadka, której już niestety nie ma, i bardzo tego żałuje. Była to masywna maszyna ustawiona na czarnych żeliwnych nogach z drewnianym blatem pachnącym kredą krawiecką. Jeszcze dziś pamiętam ten szumiący stukot, który wydawała podczas szycia. Jako nastolatka korzystałam już z dużo bardziej nowoczesnej maszyny mojej mamy, jednak jak długo można korzystać z uprzejmości mamy. Czas najwyższy, aby nabyć własną maszynę…. Pomyślałam to i z zapałem poczęłam szukać i ….. wpadłam w czarną rozpacz.