W życiu każdego człowieka przychodzi czas na ustatkowanie się, założenie rodziny, wybudowanie domu. Nasz plan na przyszłość niewiele różni się od tego utartego stereotypu. Kiedy urodził się nasz synuś jakoś naturalnie przyszła do nas kolejna decyzja o posiadaniu własnego miejsca na ziemi. Drogą eliminacji odpadł zakup mieszkania w bloku. Co prawda mój luby wychował się na małym blokowisku, ale ja nie i zawsze czułam się tam jak w klatce. Nie wyobrażam sobie żeby moje dzieci nie miały podwórka z ogrodem do zabaw, warzywniaka i sadu w którym można zebrać soczyste jabłka i zjeść marchewkę wyrwaną prosto z ziemi. Tak wyglądało moje dzieciństwo i chciałabym takie samo dzieciństwo zapewnić swoim pociechom.
Tak więc DOM, BUDUJEMY DOM. Decyzja zapadła. Pierwszy krok za nami, a przed nami tysiące problemów do rozwiązania, decyzji do podjęcia i milion małych kroczków, które mają nas zaprowadzić do upragnionego celu – posiadania własnego domu. Działka już jest, a zatem trzeba wybrać odpowiedni dla naszej rodziny projekt. Mimo tak dużego wyboru nic do koca nam nie odpowiadało. I kolejna decyzja, musimy sami zaprojektować nasz dom. Trochę to trwało, ale z efektów jestem bardzo zadowolona. Nasz przyszły dom będzie naprawdę bardzo funkcjonalny i spełni nasze wszystkie potrzeby. Powiem nieskromnie, że to moje projektowanie poszło tak dobrze, że nasz Pan architekt nie był w stanie zaproponować nam żadnych funkcjonalnych udogodnień, ponieważ sama wszystko już wymyśliłam wcześniej.
Kompletacja dokumentacji i pozwoleń to też droga przez mękę, tu na szczęście nasze biuro architektoniczne znacznie ułatwiło nam życie i w naszym imieniu załatwiało większość papierologi. Dlatego przestrzegam wszystkich, wybór dobrego architekta to podstawa na wstępie przygody z budowaniem. Niestety przepychanki z zakładem energetycznym były już w naszej gestii i użycie słowa przepychanki nie jest bezpodstawne. Chyba niewiele osób może powiedzieć o nich coś dobrego, niestety ni mogę się do tej grupy zaliczyć. Za nic mają terminy, które sami określają, ale jeśli chodzi o terminy płatności za ich usługi, to każdy jeden dzień spóźnienia niesie za sobą odsetki. Dla mnie to jawna bezkarność. Nie zliczę już ile raz dzwoniłam tam. W końcu po przeszło 18 miesiącach łaskawie podłączyli nam prąd.
Może trochę naiwnie, ale mam głęboką nadzieję, że to nasza ostatnia tak kryzysowa sytuacja na budowie. Moja ekipa budowlana jest solidna, mimo że i tym Panom zdarzają się lekkie opóźnienia w terminach, ale w tej dziedzinie wiele zależy od pogody i niestety wszystkiego nie da się przewidzieć. Na chwilę obecną nasza budowa zatrzymała się na etapie fundamentów i mam nadzieje, że już wiosną ruszy pełną parą i za w miarę niedługi czas będziemy mogli się cieszyć życiem we własnym, ślicznym, wymuskanym domku.