Odliczanie do rozpoczęcia roku szkolnego ruszyło. Beztroskie wakacje powoli dobiegają końca, a większość rodziców już walczy z kompletowaniem szkolnej wyprawki dla swoich pociech. O ile rodzice dzieci szkolnych mają już jakieś doświadczenia w tym temacie, to rodzice maluszków wybierających się po raz pierwszy do przedszkola mają nie lada zagwostkę.
I oto ja – matka czterolatka, który za tydzień przekroczy przedszkolne progi łapię się za głowę, bo nie wiem czego moja pociecha będzie potrzebowała do egzystencji w trakcie pobytu w przybytku edukacyjnym. Niby to noc takiego, kapcie, ręcznik i pozytywne nastawienie malucha powinny wystarczyć w pierwszych dniach, ale na dłuższą metę to trochę za mało. Zrobiłam wstępny rekonesans wśród znajomych mam i okazuje się, że co przedszkole to inne potrzeby. W niektórych placówkach przybory plastyczne trzeba zakupić we własnym zakresie, w innych na ten cel urządza się składkę pieniędzy i przedszkole samo zakupuje niezbędne przybory. Zależnie od przedszkola dzieciaczki noszą swoje butelki z piciem lub jest to zabronione, leżakują lub nie, jedzą posiłki przygotowywane w przedszkolu lub przyniesione z domu. Jak w tym przysłowiu : co kraj to obyczaj. Każda placówka rządzi się swoimi prawami i sama ustala w co dziecko powinno być wyposażone.
To nie tak, że koniecznie chciałabym mieć przygotowaną całą wyprawkę na pierwszy dzień i wysłać młodego objuczonego blokami, kredkami i innymi przyborami. Bardziej zależy mi na tym aby przygotować maje dziecko do tego, co je czeka w zupełnie nowej dla niego sytuacji. To wielki stres dla takiego małego człowieka, a wiedza o tym co czeka dziecko daje mu chociaż odrobinę poczucia bezpieczeństwa i ułatwia wejście na ścieżkę edukacji. Póki co pozostaje mi przywołanie wspomnień z mojego pierwszego dnia w przedszkolu i zobrazowanie tego mojemu małemu smykowi, aby pomóc mu w odnalezieniu się w nowej sytuacji.
