Nieskromnie muszę powiedzieć, że mam się za osobę wszechstronną pod względem zadań manualnych. Ciągle muszę coś robić. Nie potrafię nawet obejrzeć filmu, jeśli nie mam czymś zajętych rąk. Lubię wszelkiego rodzaju prace w ogrodzie, majsterkowanie, budowanie, remontowanie, szycie i chyba wszystkie możliwe prace manualne. Mam również jedną pasję związaną stricte z urodą. Dziwne, prawda?
Większość moich pasji czyni ze mnie babo-chłopa. Przynajmniej ja tak o sobie myślę, bo mam typowo męskie zainteresowania. Gdy postronne osoby dowiadują się o nich są co najmniej zdziwione. Wkurza mnie, gdy faceci traktują mnie jak zupełnego laika na przykład w dziedzinach związanych z budowlanką i remontami , bo sądzą, że baba to się nie zna. Jakiś czas temu miałam przyjemność kupować z moim mężem panele podłogowe. Jak zwykle przygotowałam się do zakupu, poczytałam trochę o dostępnych wariantach i najlepszych opcjach do wyboru. Mój mąż mi towarzyszył, ale raczej jako ten, który miał nosić ciężary. Sprawy techniczne jak zwykle pozostawił mi, bo sam nie czuje się w tej dziedzinie dobrze, a ja wręcz przeciwnie. Chcąc rozwiać swoje wątpliwości zagadnęłam Pana, który był pracownikiem marketu budowlanego, w którym robiliśmy zakupy. Gdy zadawałam pytanie ów mężczyzna za każdym razem udzielał odpowiedzi mojemu mężowi, nie zwracając na mnie nawet uwagi. Kolejne moje pytanie i znów odpowiedź skierowana do mojego męża. Wkurzyła mnie ta ignorancja, jednak zadawałam kolejne pytanie i następne i zawsze reakcja była taka sama. Sprzedawca stanął do mnie bokiem i odpowiadał mojemu mężowi, bo to przecież facet. Po chwili zaczęłam się śmiać w duchu. Sytuacja była przecież komiczna. Sprzedawca mówił do mojego męża, który kompletnie nie rozumiał technicznych sformułowań. Przytakiwał jednak dobrotliwie i zerkał na mnie błagalnym wzrokiem, aby uratować go od tego potwornego, technicznego bełkotu. Mimo, że może nie wiem wiele, ale chętnie się uczę i chłonę wiedzę techniczną jak gąbka.
Trochę odbiegłam od tematu, bo w tych wszystkich moich typowo techniczno – manualnych zainteresowaniach znalazło się też coś zupełnie kobiecego…. uwielbiam zajmować się przedłużaniem paznokci. Uwielbiam to robić, zaczęłam jakieś osiem lat temu i chyba nigdy mi się nie znudzi. Cóż, w końcu to typowo manualna praca, więc w sam raz dla mnie. Zaczęło się bardzo spontanicznie. Pewnego dnia postanowiłam, że będę to robić i już. Poczytałam o tym sporo, przejrzałam setki filmików instruktażowych, skompletowałam niezbędny sprzęt i zaczął się horror. Pierwsza, druga, trzecia próba wykonania zabiegu na sobie skończyła się fiaskiem. Przeklinałam siebie w duchu, a moje paznokcie wyglądały jakbym robiła je w zupełnej ciemności. Na filmikach, które oglądałam było to takie proste, a tu takie niemiłe zaskoczenie. Były nawet łzy złości, ale zaparłam się i w ciągu kilku miesięcy załapałam o co chodzi. Gdy już na całego zatraciłam się w tym zajęciu, postanowiłam wybrać się na jakieś warsztaty doszkalające, aby w końcu ktoś fachowym okiem spojrzał na moją pracę. Sukces, okazało się, że całkiem dobrze mi idzie i od tej pory naprawdę cieszę się swoją kolejną pasją, tym razem typowo babską. Jakaś harmonia musi we mnie panować, ale jak to prawdziwa kobieta, jestem nieprzewidywalna i nigdy nie wiadomo co przyjdzie mi do głowy w następnej kolejności.
