Sama nie wiem czemu, ale zawsze miałam ogromny problem z tym, aby cokolwiek wyrzucić. Zawsze oczami wyobraźni staram się dostrzec jakieś drugie życie dla danego przedmiotu, a w szczególności jeśli chodzi o tkaniny. Zazwyczaj każda rzecz musi nabrać mocy urzędowej spoczywając na dnie szafy i dopiero po kilku miesiącach zabieram się do niej z nowym pomysłem.
Dokładnie tak samo było z asymetrycznym i nudnym t-shirtem, który miał swój urok, ale czegoś mu brakowało. Czekał na mnie w szafie dobre kilka tygodni, aż w końcu olśniło mnie. Wymyśliłam małżeństwo idealne. Postanowiłam dodać do t-shirtu elementy starej, koralowej koszulki, która zalegała na dnie szafy już dobrych kilka sezonów. Wystarczyło asymetrycznie doszyć róg koszulki wykorzystać jej koronkowy element do przyozdobienia ramienia i tadam….. niebanalna, oryginalna i niepowtarzalna tunika gotowa. A co równie ważne dla mnie nikt inny nie będzie miał identycznej. Niby oba ciuszki pochodzą z sieciówek, ale wyczarowałam z nich coś zupełnie nowego i niepowtarzalnego.
Naprawdę jestem z siebie dumna. Zazwyczaj mój tak zwany proces twórczy trwa długo, ale kiedy już coś mi z tego myślenia wyjdzie to naprawdę jestem z siebie dumna. Mam nadzieje, że usłyszę jakieś pozytywne słowo.
